czwartek, 11 czerwca 2009

W drogę. Do Moskwy przez Rygę! A było przez Mariampol

Warszawa -> Ryga -> Moskwa. Jak się później okazało nie przesiadaliśmy się w Rydze tylko w Mariampolu. 


Warszawa -> Ryga -> Moskwa, taka była trasa na zakupionym bilecie (autobus Ecolines) - wyjazd 6:15

Na dworcu W-wa Zachodnia, po 30 min oczekiwania na autobus, dostaliśmy SMS, że przepraszają, ale spóźnią się 3 godziny. 
Karty do gry, które mamy okazują się być niekompletne czyli pozostaje mam gadanie o tym co nas czeka dalej.

Tak jak napisali, tak przyjechali do Warszawy. Miejsca mamy co prawda nie takie jak rezerwowałam, ale najważniejsze, że siedzimy w autobusie. Przez chwilę wyglądało, że jest więcej pasażerów niż miejsc :)
Ruszamy. Mamy trzy godzinne opóźnienie i nasze postoje na kolejnych przystankach, to szybkie pożegnanie pasażerów lub zabranie nowych. Miła stjuardesa spisała numery naszych paszportów a po jakimś czasie zaproponowała nam przesiadkę w autobus do Moskwy w Mariampolu. Wytłumaczyła, że w ten sposób będziemy szybciej. 

Przesiadka w Mariampolu.  

No cóż, miała być przesiadka w Rydze, jest w Mariampolu o 16:50 :) (w Polce jest 15:50)

Wszystko szybko, szybko. Okazuje się, że brakuje nam jednego plecaka. Szukamy. Nie został wypakowany z pierwszego autobusu. Uff, mamy bagaż kompletny :)
Wsiadamy. Autobus jest bardziej komfortowy, więcej wolnych miejsc i menu w kieszeniach na fotelach :). Rozsiadamy się wygodnie. Odkręcamy naleweczkę, 0,25l na cztery - Rosjo szykuj się na nasze powitanie:)

 W czasie jazdy przez Łotwę stewardesa rozdała karteczki migracyjne, które wypełniłyśmy.

Terehova - Burachki (Бурачки)

Na granicy Terehova - Burachki kazano nam zabrać wszystkie rzeczy z autobusu i z bagażnika. Wszyscy przeszliśmy do małego budynku, w którym była kontrola paszportowa. Najpierw sprawdzano paszporty i oderwano 1/2 karteczki migracyjnej, później kontrola bagaży - były prześwietlane, więc poczułam się jak na lotnisku :) Kontrola trwała coś około 1 godziny.

Trochę obawiałyśmy się kontroli, bo miałyśmy trochę środków medycznych do hospicjum dla Sióstr Boromeuszek.

Zbieramy graty, idziemy pakować się do autobusu. Jeszcze chwila postoju i w drogę.
Zasypiamy. Budzi mnie straszne trzęsienie. Jedziemy remontowaną drogą pełna dziur a kierowca dusi gaz jakby to była super równa autostrada :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz