sobota, 27 czerwca 2009

Moskwa i II część zwiedzania

Po 4 dniach w pociągu, po przejechaniu 5640 km jesteśmy w Moskwie. Do Moskwy dojechaliśmy ok. 4:30 (w Irkutsku jest 9:30). 
 
ostatni rzut oka na Bajkał

 
Metro moskiewskie rusza o 5:30 czyli godzinka czekania na dworcu Jarosławskim. 
Z Jarosławskiego jedziemy na Ryżski, oddajemy bagaże do kamery chranienia i teraz bez obciążenia idziemy na II część zwiedzania Moskwy.
Od czego zacząć? Od śniadania :) W budkach w okolicy Ryżskiego kupiłyśmy kurczaka pieczonego. Miła pani sprzedawczyni, zagadnęła nas bo usłyszała język polski, ale nie była pewna. Gdy dowiedziała się, że jesteśmy z Polski zaczęła opowiadać, że była w Polsce przez 1,5 roku, była uchodźcą. 
 

poniedziałek, 22 czerwca 2009

Stolica Buriacji Ułan Ude


5640 km trasy transsyba

Jesteśmy w Ułan Ude - to stolica Buriacji, trzecie co do wielkości miasto we wschodniej Rosji. 


Po nocy spędzonej w obszcim, rankiem jesteśmy w stolicy Buriacji. Jesteśmy trochę wygnieceni i nie wyspani, ale co to dla nas. Wagon obszci to taki, który kiedyś był plackarnyj ale zamknięto górne łóżka (chociaż niektórzy pasażerowie otwierają łóżka i korzystają).

 
Teraz pozostaje tylko poszukać noclegu. W przewodniku jest informacja, że jest tu hostel. Taaaaaaaa... Po kilkunastominutowym marszu dochodzimy do miejsca hostelu i niespodzianka... jego tu nie ma i nikt o nim nie słyszał. Obok w uliczce jest jakiś hotel, ale nie mają miejsc...na naszą kieszeń.
Zdesperowani chwytamy za telefon, numer wybieramy z przewodnika, i... mamy nocleg w hotelu Barguzin. (600 RUR za 24 godz). 
 


niedziela, 21 czerwca 2009

Idziemy pod górę, na Pik Czerskiego.

Rano przywitało nas słońce i niebieskie niebo. Nie, takiej szansy nie możemy zmarnować. Idziemy w góry. Zabieramy małe plecaki (nie wiadomo czy pogoda się nie zmieni) i wychodzimy. Szlak ciągnie się wzdłuż rzeczki Sludianka. Pogoda piękna! Widoki jeszcze piękniejsze. Szlak przechodzi z jednej strony potoku na drugą. Raz są to mostki stabilne inny razem dwie kłody przerzucone przez rzeczkę. 

Po 1,5 godzinie marszu dochodzimy do osypiska marmuru przy kamieniołomie. Sesja zdjęciowa i dalej. Po kolejnych 2 godzinach jesteśmy przy turbazie Egzotyka Bajkału. Mały posiłek i wracamy. 

sobota, 20 czerwca 2009

Chużyr- Irkutsk - Sludjanka - plan zastępczy nie jest zły

Nie udało nam się zrealizować planowanego rejsu przez Bajkał, tak więc musimy do Ułan Ude dojechać pociągiem. Musimy! bo bilety powrotne do Moskwy mamy z Ułan Ude a gdy w Ułan Ude nie wsiądziemy do pociągu to nasze bilety przepadną. Coś trzeba wymyślić, musimy zmienić plan. Wymyśliliśmy nowy rewelacyjny plan i postaramy się go zrealizować., czyli wracamy do Irkucka, jedziemy pociągiem do Ułan Ude ale zrobimy sobie postój w Sludjance.
 
Wieczorem pani Nadieżda załatwiła, aby marszrutka do Irkucka przyjechała po nas, pod dom. Jak to zrobiła? Zadzwoniła do kierowcy i spytała dlaczego nie chce po nas przyjechać? On zechciał :) Rano mamy więcej czasu na pyszne śniadanie, które zamówiliśmy u gospodyni.

Na śniadanko była miedzy innymi pyszna ryba. Na drogę dostaliśmy coś w rodzaju bułki z nadzieniem. Mniam. Chwila na pożegnanie i pakujemy się do marszrutki. Następnie marszrutka podjechała na przystanek w centrum po resztę podróżnych i możemy jechać do Irkucka. Przeprawa promem i wyspa już za nami. Gdy zaczęliśmy zbliżać się do Irkucka na drodze pojawia się śnieg. Na poboczu znajdują się spore zaspy, a jest 20 czerwca. W drodze powrotnej również jest przystanek przy bistro na obiad. 



czwartek, 18 czerwca 2009

Wyspa Olchon i Chużyr


Rano wsiadamy w autobus Irkuck - Chużyr, czeka nas około 8 godzin jazdy.


Miły pan kierowca autobusu powiedział, że nie wie kiedy dojedziemy. Jak dojedziemy to będziem a teraz zaprasza nas do oglądania filmu o pięknej przyrodzie nadbajkala i jego zwierzętach, rybach... a ponad to, to możemy śpiewać, opowiadać kawały, on nam udostępnia mikrofon :) Nikt nie skorzystał :D

Po około 2 godzinach jazdy zatrzymaliśmy się na posiłek. Wszyscy wysiadają i idą do bistro. Kierowca zaczyna z nami rozmowę. Okazuje się, że był w Polsce.

Posileni jedziemy dalej. Jedziemy przez obszar porośnięty gęstymi lasami Gór Przymorskich, nie ma tu zbyt dużo osad. Po kilkudziesięciu kilometrach tajga ustępuje miejsca suchym stepom co zapowiada co nas czeka na Olchonie. Dojeżdżamy do przeprawy promowej w cieśninie Olchonskie Wrota. Autobus wjeżdza na prom, my wchodzimy. Chwilę później jesteśmy na Olchonie. Autobus zjeżdza a my do niego wsiadamy i kontynuujemy jazdę do Chużyru.
Jedziemy wzdłuż cieśniny Małe Morze. Z okien autobusu widać zachodnią stronę wyspy - zatoczki, cyple, wysokie skalne brzegi i step. W oddali po wschodniej stronie widać porośnięte lasem wzniesienia. Krajobraz zachwyca. 

 






środa, 17 czerwca 2009

Koronkowe domy w Irkucku

Wracamy z Listwianki na dworzec autobusowy w Irkucku. Na miejscu jesteśmy około 16-tej (o zgrozo, w Polsce jest 9 rano :).
 
Czytamy przewodnik i biegamy od miejsca do miejsca. Wiemy, że musimy zobaczyć Koronkowy Dom, tylko który to, oni tu mają same koronkowe domy. Szkoda, że większość tych domów jest bardzo zniszczona. Chodzimy ulicą Engelsa i podziwiamy koronkowe domy. Następnie ul. Timiriaziewa dochodzimy, (wolno bo wokoło wzrok przykuwają drewniane domy), do Cerkwi Podniesienia Krzyża Pańskiego (klik). Uważana jest za najlepszy przykład architektury syberyjskiej, a w 1887 Carska Komisja Archeologiczna wpisała ją w rejestr krajowych zabytków



Listwianka nad Bajkałem

Dzisiejszy dzień przeznaczyliśmy na Bajkał i Listwiankę i Irkutsk. 

 
Rano, 10:30, marszrutką (za 100 RUR/os) jedziemy do Listwianki na pierwsze spotkanie z Bajkałem. 

Listwianka to miejscowość wypoczynkowa nad Bajkałem, leży dosyć blisko Irkucka i ma dobre z nim połączenie.

JAKIE DUUUŻE PRZPIĘKNE JEZIORO! 

 






Ręce zamoczone, brrrr, trochę zimny ten Bajkał. Pogoda zmienna, raz zimno i wieje czyli kurtki włóż, a za chwilę wychodzi słońce i jest cieplutko - kurtki na biodra. Spacerujemy brzegiem jeziora w kierunku Bolszych Kotów. Puszczamy kaczki, robimy sesje zdjęciowe, leniwy, piekny dzień na moim wymarzonym Bajkałem.
 

W drodze powrotnej do autobusu kupujemy w przydrożnej wędzarce omula, wędzonego na ciepło i zimno (70 RUR i 40 RUR ), w sklepie dokupujemy chlebek (wyglada jak bułka), do tego pomidory i piwo. Idziemy na plaże, gdzie znajdują sie wiaty piknikowe. Okazuje się, że są płatne. Nie dużo kosztują, więc wykupujemy godzinkę przy zadaszonym stoliku, rozkładamy nasz prowiant i pałaszujemy obiad. Omul wędzony na ciepło jest przepyszny! Mniej przepyszny jest wędzony na zimno, ale da się go zjeść.

Jeżeli chcemy jeszcze pospacerować po Irkucku to musimy wracać. W Irkucku jesteśmy okolo 16-tej (w Polsce wstaje ranek czyli jest okolo 9-tej).



wtorek, 16 czerwca 2009

13:12 w Polsce czyli 15:12 w Moskwie czyli 20:12 w Irkucku :)

5185 km trasy transsyba za nami i jesteśmy w Irkucku!

Dojechaliśmy o 15:12 czasu moskiewskiego co oznacza, że jest 20:12 czasu Irkuckiego a to wszystko znaczy, że jest 13:12 polskiego czasu:)
W Irkucku jemy kolację a w Polsce szykują się do obiadu.

Spod dworca kolejowego wsiadamy w marszrutkę, która zawozi nas pod dworzec autobusowy, obok którego mamy hotel Uzory. Nocleg zarezerwowaliśmy trochę wcześniej, musimy mieć registrację, a to najszybciej robią hotele :) 

W hotelu ciemno - ot, wyłączono prąd w mieście... ale tylko na chwile:)
Szybkie rozpakowanie się i idziemy na spacer. Jest już ciemnawo a gdy dochodzimy do Angary, gdzie wpada do niej Irkut trafiamy na ładny zachód słońca. Wzdłuż Angary dochodzimy do centrum.  
Sobór Bogojawleńskij - pięknie odnowiony, a Cerkiew Spaska jeszcze nie, czeka na swoją kolej. Przechodzimy obok kościoła Polskiego, to miłe uczucie być daleko od domu i stać pod polskim kościołem :) 
Maszerujemy dalej ulicą (oj jaka szeroka) Suche-Batora a później ul. Marksa. Jeden dom piękny, kolejny piękniejszy a następny... toż to przepiękna ruina. Zachwycamy się koronkowymi zdobieniami domów i kolorami jakimi są pomalowane.


rzeka Angara wieczorem


sobota, 13 czerwca 2009

Transsyberyjska kolej - to jest przygoda!

 W pociągu - będziemy jechali ok 88 godzin :) wyjazd z Moskwy jest 0:35 (w Polsce jest godzina 22:35)


Jest nas 6 osób więc cały boks płackarty mamy dla siebie. Uff, mamy okno i otwiera się (na wielu blogach była informacja, że okna się nie otwierają i jest bardzo duszno). Prowadnica zbiera od nas bilety, dostajemy ubranie na pościel, niby szykujemy się do spania, ale gadamy, gadamy, gadamy. Wszyscy w wagonie kładą się spać i zostaje wyłaczone światło. Palą się tylko jakieś mniejsze zarówki, takie przygaszone światło. Idziemy spać po 2-ej czyli po 24 naszego, polskiego czasu :) 
Dla mnie rewelacyjnym pomysłem było zabranie ze sobą stoperów w uszy i opaski na oczy.
Przed podróżą zastanawiałam się jak poradzimy sobie ze sobą i z nudą, to przecież tyle dni w pociągu, na małej powierzchni. Uwierzcie, nie było czasu na nudę. Ludzie w pociągu budzili się o różnych godzinach i różne codzienne czynnosci wykonywali. My przyzwyczajeni do polskiego czasu, wstawaliśmy najpóźniej i kładliśmy się najpóźniej.

Dzień jak co dzień. Ranek. Poranna toaleta, śniadanko, albo z zapasów, albo kupione na peronie od stojących tam babuszek”. Nastepnie herbata lub kawa – woda jest w samowarze, jest dostępna dla każdego. 

OBIAD - to kolejny dłuższy postój pociągu. Można pospacerować po peronie, zrobić zakupy w sklepikach na dworcu lub u ludzi sprzedających na peronie. Kupić można było prawie wszystko: jedzenie, picie i zabawki ;) Kupowaliśmy wodę butelkową (tu trzeba uważać bo woda w Rosji jest bardzo mineralizowana. Dla mnie była za słona, za żelazna, za magnezowa - najlepsza była pod nazwą bonaqua i aqua minerale. Kobiety sprzedawały jajka gotowane, gotowane ziemniaki, pierożki z przeróżnymi nadzieniami, czieburieki. Ceny 0,6 RUR jajko do około 40-50 RUR porcja gotowanych pierożków lub 100 RUR cały obiad (ziemniaki z kotlecikami). 


Nie nudziliśmy się bo albo obserwowaliśmy współpodróżnych, albo robilismy zakupy albo jedlismy albo graliśmy w karty i gadaliśmy lub czytaliśmy przewodniki (bo każdy ze sobą jakiś miał i coś było warte przedyskutowania). Z radiowęzła płynęła muzyczka a od czasu do czasu przemawiała do nas obsługa pociągu. Zapraszali nas do wagonu restauracyjnego, skorzystaliśmy raz. Najlepsze zakupy można było zrobić u pani opiekunki wagonu, miała prawie wszystko.

Nie wiem jak jest, gdy dzieli się z obcymi w płackartnym boksik. Podobno należy udostępnić dolne miejsca tym z górnych miejsc, aby mogli wygodnie usiąść, należy im umożliwić zjedzenie posiłku. Ogólnie to atmosfera jest przyjazna, bo przecież kilka dni będziemy w swoim towarzystwie :) 

Współtowarzysze przyglądali się nam z zaciekawieniem, zagadywali, ale najszybciej nawiązała się rozmowa z dziećmi. Dzieciaki najszybciej nawiązywały znajomości, czy to z rówieśnikami czy to z dorosłymi. 

Dni mijały szybko - sobota, niedziela, poniedziałek, wtorek - a dzięki kilkudniowej podróży na miejscu w Irkucku nie było problemu z różnicą czasu :)

 

 

















O przypomniałam sobie :)

Przypomniałam sobie fantastyczny sposób na kąpiele. Koleżanka zabrała ze sobą plastikowy dzbanek do moczenia/rehabilitowania ręki (miała złamaną rękę, tuż przed wyjazdem zdjęli jej gips i ręka był trochę spuchnięta). Dzbankiem nalewaliśmy zimną wodę do butelek, dzbankiem dolewaliśmy ciepłą wodę (z samowara :) i kąpiel w wagonowej toalecie (kibelku), pod prysznicem butelkowym czas zacząć. 

Wagon kupiejny podobno ma prysznice i za opłatą można z nich skorzystać 


piątek, 12 czerwca 2009

привет Mосква

Na dworcu Ryskim jesteśmy troszeczkę przed planowanym czasem przyjazdu, W Moskwie jest godzina 10:30 ( Polska 8:30).

Idziemy na dworzec kolejowy odebrać bilety zarezerwowane przez internet. Szukamy okienka dla biletów internetowych. Nie ma. W informacji dowiadujemy się, że to coś co przypomina bankomat to jest właśnie "okienko" do wydawania biletów kupionych przez internet. Z niewielka pomocą Rosjanina, wprowadzamy numer z rezerwacji biletu (mamy wydruk) i skanujemy kod kreskowy z kartki. Otrzymujemy 4 piękne bileciki. Ta sama czynność i mamy bilety powrotne.

Po chwili na dworzec przychodzi nasz współtowarzysz dalszej podróży i idziemy na kawę. Czekamy jeszcze na koleżankę. Spotkanie całej szóstki podróżników. Teraz dwójka, która do nas dołączyła trochę oprowadzi nas po Moskwie, jakby nie było mieszkają tu. Jedziemy metrem (ochy i achy, bo takie piękne) na dworzec Jarosławski, stąd odjeżdżamy do Irkutska. Zostawiamy bagaże. Jedziemy zwiedzać Moskwę. Mamy cały dzień. Pociąg jest dopiero o 0:35.


Jedziemy na Arbat. Zaczyna pokrapywać deszczyk, ale na nasze szczęście nie pada długo. Spacer ul. Nowy Arbat. Ładny deptak, dużo malarzy i grajków, wszędzie coś się dzieje. Zdjęcie koło Okudżawy. Chwila na obiad w Mu Mu :) 

Najedzeni idziemy dalej zwiedzać. Wsiadamy w metro (znowu ochy i achy). 
12 czerwca święto Rosji. 
Na Placu Czerwonym pełno milicji i wojska. Wejście na plac zablokowane dla turystów. Widzimy plac przez kraty. Jest gorąco, siadamy w Ogrodzie Aleksandrowskim niedaleko Grobu Nieznanego Żołnierza. (klik wiki)Chwila na poczytanie przewodnika po Moskwie i idziemy uliczkami do pętli tramwaju 36 (wyczytałyśmy, że warto przejechać się tą linia, bo można zobaczyć Moskwę. Dojście do pętli nie jest łatwe, bo połowa ulic jest pozamykana – święto i festyny. 

Uff, udało się, tramwajem jedziemy na drugą pętlę. To prawda z okien tramwaju można duuuuzo Moskwy zobaczyć. Pętla, wysiadamy i idziemy w kierunku Wzgórz Worobiowych. Mijamy murowany cyrk , Uniwersytet Moskiewski, park i mamy przed sobą piękny widok na Moskwę. Chwila na fotografowanie i zachwyt. Teraz pierwszym lepszym trajdkiem (był tylko jeden) jedziemy do metra. 

W metrze jeździmy od stacji do stacji. Wysiadamy i podziwiamy je, wsiadamy do metra i kolejna stacja. Metro moskiewskie jest przepiękne i takie duuuuuże. 

 

O Pałac Kultury?

czwartek, 11 czerwca 2009

W drogę. Do Moskwy przez Rygę! A było przez Mariampol

Warszawa -> Ryga -> Moskwa. Jak się później okazało nie przesiadaliśmy się w Rydze tylko w Mariampolu. 


Warszawa -> Ryga -> Moskwa, taka była trasa na zakupionym bilecie (autobus Ecolines) - wyjazd 6:15

Na dworcu W-wa Zachodnia, po 30 min oczekiwania na autobus, dostaliśmy SMS, że przepraszają, ale spóźnią się 3 godziny. 
Karty do gry, które mamy okazują się być niekompletne czyli pozostaje mam gadanie o tym co nas czeka dalej.

Tak jak napisali, tak przyjechali do Warszawy. Miejsca mamy co prawda nie takie jak rezerwowałam, ale najważniejsze, że siedzimy w autobusie. Przez chwilę wyglądało, że jest więcej pasażerów niż miejsc :)
Ruszamy. Mamy trzy godzinne opóźnienie i nasze postoje na kolejnych przystankach, to szybkie pożegnanie pasażerów lub zabranie nowych. Miła stjuardesa spisała numery naszych paszportów a po jakimś czasie zaproponowała nam przesiadkę w autobus do Moskwy w Mariampolu. Wytłumaczyła, że w ten sposób będziemy szybciej. 

Przesiadka w Mariampolu.  

No cóż, miała być przesiadka w Rydze, jest w Mariampolu o 16:50 :) (w Polce jest 15:50)

Wszystko szybko, szybko. Okazuje się, że brakuje nam jednego plecaka. Szukamy. Nie został wypakowany z pierwszego autobusu. Uff, mamy bagaż kompletny :)
Wsiadamy. Autobus jest bardziej komfortowy, więcej wolnych miejsc i menu w kieszeniach na fotelach :). Rozsiadamy się wygodnie. Odkręcamy naleweczkę, 0,25l na cztery - Rosjo szykuj się na nasze powitanie:)

 W czasie jazdy przez Łotwę stewardesa rozdała karteczki migracyjne, które wypełniłyśmy.

Terehova - Burachki (Бурачки)

Na granicy Terehova - Burachki kazano nam zabrać wszystkie rzeczy z autobusu i z bagażnika. Wszyscy przeszliśmy do małego budynku, w którym była kontrola paszportowa. Najpierw sprawdzano paszporty i oderwano 1/2 karteczki migracyjnej, później kontrola bagaży - były prześwietlane, więc poczułam się jak na lotnisku :) Kontrola trwała coś około 1 godziny.

Trochę obawiałyśmy się kontroli, bo miałyśmy trochę środków medycznych do hospicjum dla Sióstr Boromeuszek.

Zbieramy graty, idziemy pakować się do autobusu. Jeszcze chwila postoju i w drogę.
Zasypiamy. Budzi mnie straszne trzęsienie. Jedziemy remontowaną drogą pełna dziur a kierowca dusi gaz jakby to była super równa autostrada :)

Jakby tu nad Bajkał pojechać?

Kolej Transsyberyjska... Bajkał... moje marzenie...
hmmm... od czego tu zacząć? 
1 - wyczytałam w jakimś przewodniku lub blogu, że należy się zaszczepić, bo tam są "chore" kleszcze... według mnie był jeden, w lesie koło Listwianki,

2 - podczas rozmowy z biurem, które będzie załatwiało dla nas wizy, dowiedziałam się, że do Moskwy jeździ autobus, jest tańszy niż pociąg przez Białoruś i nie potrzebujemy wizy białoruskiej, bo... jedzie przez Litwę i Łotwę.
Kupiłam przez internet bilety na autobus, Warszawa - Moskwa - Warszawa, cena 478,32 zł.


Bajkał z okna pociągu
 

3. Szperając w internecie na stronie kolei rosyjskich wyczytałam, że przedsprzedaż biletów na kolej transsyberyjską rozpoczyna się 45 dni przed podróżą. Odczekałyśmy. 45 dni przed wyjazdem zalogowałam się na stronie kolei rosyjskich i zrobiłyśmy rezerwację na bilet Moskwa - Irkutsk. Pociąg "płackartnyj" bo tańszy 50% niż "kupiennyj". Cena biletu 3589,00 RUB/os. Miałam szczęście bo miałam odpowiednią kartę płatniczą, która była akceptowana przez tamtejszą kolej. Wydrukowałam potwierdzenie rezerwacji.

4 - 45 dni przed planowanym powrotem, znów akcja z koleją i mamy bilet z Ułan Ude do Moskwy, cena 3462,60 RUB/os

Wydrukowane potwierdzenie w Moskwie na dworcu kolejowym w odpowiedniej maszynie zamienia się na bilety.

5 -  2,5 tygodnia przed wyjazdem spotykamy się w biurze JD Merkury na wyrobienie wizy. Otrzymujemy rabat, bo wyrabiają nam 4 wizy. Wiza 325,00 zł (z ubezpieczeniem i vaucherem). Odbiór wiz na 1,5 tygodnia przed wyjazdem.

Na starcie wyjazd na osobę kosztuje 803,32 PLN i 7.051,60 RUB tj. 736,89 PLN = 1540 PLN (RUB = 0,1045 PLN)

a tu na pamiątkę bilet i voucher :)