niedziela, 29 czerwca 2008

Jałta i Jaskółcze Gniazdo

Śniadanko i kawka. Idziemy na dworzec w Ałuszcie i trolejbusem jedziemy do Jałty. Ul. Kijewską dochodzimy do portu. Kolejny Lenin, tym razem patrzący w morze i w otoczeniu palm. Mamy spacerek wzdłuż morza. W jednym z wielu stoisk oferujących rejsy kupujemy bilety na rejs-wycieczkę do Jaskółczego Gniazda i powrót (rejs 40 UAH + 5 UAH bilet na wejście do Jaskółczego Gniazda). Płyniemy do Gniazda, tam mamy 1 godz. na zwiedzanie. Szybki marsz na górę. Na końcu kamiennych schodów stoi kilku osiłków- bileterów(?) i sprzedaje bilety, po 5 UAH, na zwiedzanie Zamku. Nie zwiedzamy wnętrza zamku oraz mamy już bilety czyli możemy przejść dalej. Oglądamy zamek (teraz restauracja), obchodzimy go w około. Wchodzimy na skałę obok, na której rośnie drzewko obwieszone wstążeczkami - miejsce modlitw (wstążeczki można kupić na straganie poniżej). Kilka zdjęć i szybko z powrotem, aby zdążyć i wrócić statkiem :)
port w Jałcie



nadmorska ulica



Jaskółcze Gniazdo



Wracamy do Jałty. Czas na obiad w pierwszej lepszej restauracji. I dalej idziemy w miasto z dwoma papierowymi przewodnikami. Idziemy pod górę i trafiamy na sobór Św. Joanny Złotoustej i dzwonnice Św. J Chryzostoma. Piękny widok na morze. Schodzimy w dół, nad morze. Po drodze na straganie przy ulicy kupujemy maleńkie krewetki. Będą na kolację. Niespodzianka, krewetki są już przygotowane do jedzenia. Siadamy na kamienistej plaży i wcinamy kolacyjkę. Nie ważne, że kolacja na mnie patrzy :) ja na nią też. Nie zapomnę smaku tych krewetek. Miejsce?, czas? luz? ech...



Nocą wracamy do Ałuszty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz