Dziś sobota, piękny, dzień słoneczny, chociaż wietrzny. Plan na dzisiaj Santa Maria de Belem, w skrócie Belem, dzielnica Lizbony, położona u ujścia Tagu do Oceanu Atlantyckiego, oddalona od centrum o około 6 km, a Belem po portugalsku to Betlejem. A wikipedia mówi tak.
Ale od początku. Dzień trzeba zacząć śniadaniem, kto ma ten spożywa w hostelu, kto nie ma ten idzie do kawiarni. My dospacerowaliśmy do kawiarni Nata Fina przy placu Martim Moniz. Spacerowaliśmy oglądając i fotografując wszystko wokoło. Budynki, chodniki, plac, zamek św. Jerzego widoczny na wzgórzu, każde z tych miejsc, oraz my ma po kilkanaście zdjęć.
Tak. Kawka to jest to, co dodało nam sił na zwiedzanie. Dołącza do nas Ania, ona spożywała w hostelu.
Idziemy na Plac Drzew Figowych (Praca da Figueira), stąd odjeżdża tramwaj 15 do Belem. Tak, tylko gdzie ten przystanek? Gdzie Magda? Szukamy. Jest Magda, macha do nas, jest obok tramwaju. Jedziemy, podziwiamy przez okna miasto, jak tu ładnie.
Wieża Belem
Stop obok Wieży Belem. Piękna budowla w manuelińskim stylu, wpisana na listę UNESCO, fotograficzna wizytówka miasta, kiedyś strzegła wejścia do portu, czyli była na środku rzeki, teraz jest przy prawym brzegu (po trzęsieniu ziemi w 1755r, zmieniło się koryto rzeki). Na wieżę nie wchodzimy, bo podobno nic w środku nie ma a widok wokół piękny.
Zatrzymujemy się na chwilę nad Tagiem, zdjęcia, kanapeczka, picie, ot, odpoczynek.
Zatrzymujemy się na chwilę nad Tagiem, zdjęcia, kanapeczka, picie, ot, odpoczynek.
Pomnik Odkrywców
Teraz spacer do Pomnika Odkrywców. Tu kupujemy bilet (5€) i wjeżdżamy na szczyt pomnika. Widok na Lizbonę przepiękny. Widok z wieży na mapę świata z zaznaczonymi wyprawami portugalskich żeglarzy.
Teraz spacer do Pomnika Odkrywców. Tu kupujemy bilet (5€) i wjeżdżamy na szczyt pomnika. Widok na Lizbonę przepiękny. Widok z wieży na mapę świata z zaznaczonymi wyprawami portugalskich żeglarzy.
Klasztor Hieronimitów
Idziemy do Klasztoru Hieronimitów. Wszyscy polecają zwiedzanie krużganków - bilet 10€ (klik). Klasztor wybudowany w podziękowaniu za szczęśliwą wyprawę Vasco da Gama (klik). Zwiedzamy krużganki. Malownicze. Do znajdującego się obok kościoła Santa Maria de Belem nie wchodzimy. Jest zamknięty dla zwiedzających, odbywa się pogrzeb, jak dowiedziała się Sylwia, portugalskiego muzyka. W kościele jest m.in. grobowiec Vasco da Gama.Po zwiedzeniu krużganków, drugie podejście do zwiedzania kościoła, nie wpuszczono nas, nie można zwiedzać. Szkoda.
Pasteis de Belem
Na osłodę życia, idziemy na słynne babeczki do Pasteis de Belem (1,10€, oryginalne, produkowane od 1837r), babeczka z ciasta francuskiego z budyniowo-jajecznym nadzieniem, posypane cynamonem i cukrem pudrem. Mniam! Słynne babeczki z Belem - Pasteis de Belem - naczytałam się o nich tu na infolizbona.pl - o babeczkach a tu na www.dalekoniedaleko.pl jest podana tajemna receptura
Mercado da Ribeira - targ
Wracamy do centrum Lizbony na obiad. Ania zostaje na zwiedzanie uliczek i innych atrakcji Belem).
Na obiad wybieramy polecane dla turystów i nie tylko Mercado da Ribeira - targ oraz znajdujące się tam liczne małe restauracje. Wchodzimy do środka i szok. Tłum ludzi i mnóstwo restauracji, tzn punkty restauracyjne są wokoło ogromnej hali a pośrodku stoliki, przy których można spożywać to co tam sobie człowiek upoluje. Każdy z nas coś tam upolował, popił vino verde i był zadowolony.
Winda Bica (Ascensor da Bica)
Dołącza do nas Ania i idziemy dalej. Idziemy do windy Bica (Ascensor da Bica) i gdyby nie Piotrek i jego aplikacja do zbierania pokemonów, przeoczylibyśmy wejście do windy. Tak, nasz 24h bilet działa w windach. Małym, żółtym, drewnianym(?) wagonikiem na torach wjeżdżamy na górę. Dłużej czekaliśmy na kolejny wjazd niż jechaliśmy. Taka atrakcja dla zmęczonych nóg, aby nie szły po schodach pod górę. Obok torów są schodki i przechodnie, winda jedzie ulicą. Zastanawiałam się jak one działały gdy działały na wodę? później na parę wodną? teraz są elektryczne. Na "górze", czyli ulicy jest czas na sklepiki i zakupy pamiątek. Robi się ciemno. Czekamy na tramwaj 28. Chyba jest jakiś problem, bo nie jeżdżą w kierunku nam pożądanym, jeżdżą tylko w przeciwnym. A jak już dojechał to był tak zatłoczony, że wsiadł do niego tylko Paweł z Paulinką i pojechali do hostelu. Dzielna młoda opadła z sił.
A my spacerkiem idziemy w kierunku Placu Luisa de Comoes (Praça Luís de Camões) - pomnik największego portugalskiego pisarza, takie miejsce jak Mickiewicz w Krakowie, miejsce spotkań młodzieży. Jest grudzień i wokoło ozdoby świąteczne. Ładnie to wygląda, gdy na drzewach z zielonymi liśćmi wiszą bombki i światła bożonarodzeniowe. Spacerując mijamy ciekawe kościoły m.in Kościół Matki Boskiej Wcielonej (Igreja da Nossa Senhora da Encarnação), Bazylikę Męczenników (Basílica dos Mártires). Gdy Sylwia wchodzi do Benettona my czekamy na nią na przeciwko kawiarni, hmm... teraz już wiem, że to była najznakomitsza kawiarnia A Brasileira. No cóż, nie było nam dane zasmakować tutaj kawki, a internet poleca.
Winda Santa Justa
Spacerujemy mniej więcej w kierunku hostelu, mijamy windę Santa Justa (jedyna pionowa winda, zbudowana przez ucznia Eiffla, 1900-1902). Jesteśmy przy jej dolnym wejściu. Spróbujemy? Trochę długa kolejka, przekładamy na jutro. Idziemy do Placu Rossie (Praca Rossio). Na środku placu jest jarmark świąteczny, kolorowo i bożonarodzeniowo.
Wchodzimy do sklepu z puszkami sardynek. Sklep wygląda jak wesołe miasteczko (tu ciekawie opisane o co chodzi). Szukamy naszych roczników i czytamy co ciekawego się wydarzyło. Mijamy dworzec Rossio, Teatr Narodowy Marii II, pomnik Tolerancji gdzie w 34 językach jest napis Lizbona miasto Tolerancji, pijemy słynną nalewkę wiśniową w pierwszym napotkanym Ginjinha i znów jesteśmy przy placu Martim Moniz.
Szybka decyzja i jedziemy na przejażdżkę tramwajem 28. Super sprawa. Tramwaj mknie wąskimi uliczkami, pod górę i w dół. Polecam. Wysiadamy w okolicy Praca de Comercio. Tu dzielimy się na dwie grupy. Jedni w tramwaj 28 i do hostelu a ja z Ewą na spacer nad Tag. Jak się okazało nasz spacer nad Tag a później uliczkami do hostelu nie był dłuższy niż podróż tramwajem. Koniec dnia z portugalskim winem i opowieściami.
Wracamy do centrum Lizbony na obiad. Ania zostaje na zwiedzanie uliczek i innych atrakcji Belem).
Na obiad wybieramy polecane dla turystów i nie tylko Mercado da Ribeira - targ oraz znajdujące się tam liczne małe restauracje. Wchodzimy do środka i szok. Tłum ludzi i mnóstwo restauracji, tzn punkty restauracyjne są wokoło ogromnej hali a pośrodku stoliki, przy których można spożywać to co tam sobie człowiek upoluje. Każdy z nas coś tam upolował, popił vino verde i był zadowolony.
Winda Bica (Ascensor da Bica)
Dołącza do nas Ania i idziemy dalej. Idziemy do windy Bica (Ascensor da Bica) i gdyby nie Piotrek i jego aplikacja do zbierania pokemonów, przeoczylibyśmy wejście do windy. Tak, nasz 24h bilet działa w windach. Małym, żółtym, drewnianym(?) wagonikiem na torach wjeżdżamy na górę. Dłużej czekaliśmy na kolejny wjazd niż jechaliśmy. Taka atrakcja dla zmęczonych nóg, aby nie szły po schodach pod górę. Obok torów są schodki i przechodnie, winda jedzie ulicą. Zastanawiałam się jak one działały gdy działały na wodę? później na parę wodną? teraz są elektryczne. Na "górze", czyli ulicy jest czas na sklepiki i zakupy pamiątek. Robi się ciemno. Czekamy na tramwaj 28. Chyba jest jakiś problem, bo nie jeżdżą w kierunku nam pożądanym, jeżdżą tylko w przeciwnym. A jak już dojechał to był tak zatłoczony, że wsiadł do niego tylko Paweł z Paulinką i pojechali do hostelu. Dzielna młoda opadła z sił.
A my spacerkiem idziemy w kierunku Placu Luisa de Comoes (Praça Luís de Camões) - pomnik największego portugalskiego pisarza, takie miejsce jak Mickiewicz w Krakowie, miejsce spotkań młodzieży. Jest grudzień i wokoło ozdoby świąteczne. Ładnie to wygląda, gdy na drzewach z zielonymi liśćmi wiszą bombki i światła bożonarodzeniowe. Spacerując mijamy ciekawe kościoły m.in Kościół Matki Boskiej Wcielonej (Igreja da Nossa Senhora da Encarnação), Bazylikę Męczenników (Basílica dos Mártires). Gdy Sylwia wchodzi do Benettona my czekamy na nią na przeciwko kawiarni, hmm... teraz już wiem, że to była najznakomitsza kawiarnia A Brasileira. No cóż, nie było nam dane zasmakować tutaj kawki, a internet poleca.
Winda Santa Justa
Spacerujemy mniej więcej w kierunku hostelu, mijamy windę Santa Justa (jedyna pionowa winda, zbudowana przez ucznia Eiffla, 1900-1902). Jesteśmy przy jej dolnym wejściu. Spróbujemy? Trochę długa kolejka, przekładamy na jutro. Idziemy do Placu Rossie (Praca Rossio). Na środku placu jest jarmark świąteczny, kolorowo i bożonarodzeniowo.
Wchodzimy do sklepu z puszkami sardynek. Sklep wygląda jak wesołe miasteczko (tu ciekawie opisane o co chodzi). Szukamy naszych roczników i czytamy co ciekawego się wydarzyło. Mijamy dworzec Rossio, Teatr Narodowy Marii II, pomnik Tolerancji gdzie w 34 językach jest napis Lizbona miasto Tolerancji, pijemy słynną nalewkę wiśniową w pierwszym napotkanym Ginjinha i znów jesteśmy przy placu Martim Moniz.
Szybka decyzja i jedziemy na przejażdżkę tramwajem 28. Super sprawa. Tramwaj mknie wąskimi uliczkami, pod górę i w dół. Polecam. Wysiadamy w okolicy Praca de Comercio. Tu dzielimy się na dwie grupy. Jedni w tramwaj 28 i do hostelu a ja z Ewą na spacer nad Tag. Jak się okazało nasz spacer nad Tag a później uliczkami do hostelu nie był dłuższy niż podróż tramwajem. Koniec dnia z portugalskim winem i opowieściami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz