Wezuwiusz, niby nieczynny a dymi |
Po śniadaniu idziemy na dworzec Napoli Galibardi a następnie kierując się znaczkami "Circumvesuviana" na peron skąd odjeżdżał pociąg do Sorrento. Jedziemy do stacji Pompei Scavi, mamy bilet (artecard whole-region-3-days), natomiast bilet zakupiony w kasie kosztuje 2,80 €, w dwie strony. Trafiłyśmy na pociąg o 10:11.W Pompejach jesteśmy przed 11-tą.
W Pompei Scavi, w informacji turystycznej, pracownik zapytany o wycieczkę na Wezuwiusza kieruje nas na piętro w budynku stacji kolejowej. Biuro Busvia del Vesuvio Jest możliwość zakupu kilku wycieczek, nas interesuje Wezuwiusz. Miła pani oferuje nam wycieczkę za 20€, czyli tyle co wyczytałam na blogach. Jednak po dokładnym wypytaniu okazuje się, że za 20€ jesteśmy zawiezieni na parking przed wejściem do parku a tam musimy zakupić bilety do parku za 10€ dorośli a dzieci mają bezpłatne wejście. Drożej niż planowałam! Jedziemy, być tak blisko i nie skorzystać! Na miejscu okazuje się, że dzieci nie wchodzą za free. Za free wchodzą tylko te mniejsze, do 120cm wzrostu.
Na bilecie zakupionym w biurze jest wpisana godzina naszej wycieczki 11:20, jednak z uwagi, że nas jest 5 szt i chwilę po nas, wjazd zakupiły jeszcze 2 osoby, wyjazd będzie wcześniej. Pani z biura prowadzi nas do samochodu, czyli taxi, samochód 9 osobowy. Jedziemy. Kierowca (po angielsku)
opowiada o mijanych przez nas miejscach. Po około 30 minutach dowozi nas do kasy, idziemy kupić bilety wstępu do parku a następnie zawozi nas parę metrów dalej, na parking. Tu informuje, że powrót jest o 13:00 i będzie czekał trochę niżej tj. pomiędzy parkingiem a kasą. Na zwiedzanie mamy około 1,40h.
Wezuwiusz
Wejście na Wezuwiusza (Wezuwiusz) to spacer 20-25 min, zależy od kondycji. Ja jej nie mam, wlokę się z tyłu za "naszą" grupką. I gdy tak samiutka idę pod górę, widzę jak z góry staczają się kamyki... hmmm. Wezuwiusz to najbardziej monitorowany wulkan, obecnie uśpiony, nigdzie nie było niepokojących informacji... hmmm. Ostatnia aktywność była w 1944 r, przedostatnia w 1868... Jesteśmy na górze, wysokość to 1281m. Widoki niesamowite, jak to na wulkanie. Krater porośnięty kilkoma drzewkami, trochę trawy i w oddali ze zbocza, wewnątrz krateru wydobywają się obłoki pary... czyli dymi. Podchodzimy bliżej, jakby bardziej dymi. Krater można obejść na około. My tego nie robimy. Robimy tylko połowę trasy i zdjęcia. Tak zdjęć robimy dużo. Wokoło piękne widoki, na Neapol, na Capri, na wybrzeże Półwyspu Sorrentyńskiego. Ochy i achy. Słońce i widoki wynagradzają nam to, że trochę wieje. Wracamy do taxi. Wracamy do Pompeii, pod dworzec kolejowy.
Pompeje
Udajemy się do Parku Pompeje. Przed kasą spotykamy Polkę, która proponuje nam zwiedzanie, w grupie, która może się za chwilę zebrać lub indywidualnie. Dziękujemy, mamy przewodnik, to same sobie poradzimy. W kasie pokazujemy Artecard (jest to nasze pierwsze wejście w cenie karty) i dostajemy wejściówki. Zwiedzamy. Niesamowite wrażenie robią na mnie odkopane uliczki, fragmenty domów, zabudowa. Chodzimy i zachwycamy się. Zaczyna robić się późno i trochę zimno, my i dzieciaki coraz bardziej zmęczone. Siadamy z mapą i zaznaczamy najważniejsze z najważniejszych i oglądamy tylko to. Nie obejrzałyśmy wszystkiego, za mało czasu. Wychodzimy drugim wejściem i wracamy na dworzec. Wracamy do Neapolu.
pasy na jezdni, zawsze to łatwiej przejść |
Antica Pizzeria da Michele
Dziś w planie kolacja z pizzą w pizzerii z historią. O, tak w Antica Pizzeria da Michele. Restauracja znajduje się przy Via Cesare Sersale 1. Powstała w 1870 r i serwuje najbardziej znaną na świecie pizze. A jak znana na całym świecie to i Julia Roberts w filmie "Jedz, módl się, kochaj" jadała tu pizze. Pizzeria serwuje dwa rodzaje pizzy margharita i marinara.
Dzielnie kluczymy po wąskich uliczkach, musimy tam dojść z dworca Garibaldi. Uliczki ciemne i urokliwe. Znajdujemy pizzerię, wygląda trochę jak nasz bar mleczny. Przed drzwiami krótka kolejka, dzielnie czekamy. Kto bierze pizze na wynos jest szybko obsługiwany. My czekamy na stolik. Pizzeria uruchomiła kolejną salę i wchodzimy. Wybieramy tradycyjnie margharitę, wczoraj była to dziś też ją zjemy. Pizza nijak się ma do znanych mi pizz. Nie była sztywna jak papier tylko mozzarela się na niej rozpływała. Robiona jest szybciutko, pieczona w piecu, chwilę odpoczywa i ląduje na moim talerzu. Mniam.
Ciemno i ciemnymi uliczkami wracamy na nocleg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz