czeka nas cały dzień w Odessie :)
Otwieramy przewodniki, czytanie i zwiedzanie.
Odessa jest odnawiana, remontowana, wiec wiele ulic jest rozkopanych. Chcą chyba zdążyć wyremontować wszystko na lato'2008 :)
Spacerując
uliczkami dochodzimy do pięknej cerkwi, następnie do budynku Filharmonii
czyli Starej Giełdy, "pierwotnie budynek miał mieścić giełdę miejską, z
tego też powodu jego westybul jest udekorowany sześcioma płytami
autorstwa N. Karazina, które ilustrują historię światowego handlu" a
następnie idziemy do Nowej Giełdy.
Wcześniej skręcamy, bo widać przepiękny budynek Narodowego Akademickiego Teatru Opery i Baletu.
Kolejny punkt programu to Pałac Woroncowów - nie do zwiedzania bo znajduje się w nim dom kultury czy pałac młodzieży :)
piątek, 4 lipca 2008
środa, 2 lipca 2008
Twierdza w Sudaku
Ałuszta -----> Sudak -----> Ałuszta
Tradycyjnie po przyjeździe kupujemy bilet powrotny na ostatni autobus. Idziemy zwiedzać miasto słynące z Twierdzy Genueńskiej, Carskiej Plaży, winnic i produkcji wina krymskiego.
Wino próbowałyśmy kupując je w "sklepikach" tzw. wino na rozlew, które było nalewane na miejscu do butelek :)
Twierdza, warta oglądania, bilecik kupujesz i bezkres wzgórza i murów przed Tobą. Średniowieczna twierdza, najlepiej zachowany zabytek z czasów rozkwitu Republiki Genueńskiej. Powstała w 1365 po przejęciu terenów od Wenecjan (klik wikipedia.org) "Forteca została wzniesiona w latach 1381-1430. Obszar 29,5 ha otoczono murem o długości 1 kilometra, wysokości 6-8 metrów i grubości 2 metrów".
O twierdzy na blogu: www.apetytnaswiat.pl/twierdza-genuenska
Tradycyjnie po przyjeździe kupujemy bilet powrotny na ostatni autobus. Idziemy zwiedzać miasto słynące z Twierdzy Genueńskiej, Carskiej Plaży, winnic i produkcji wina krymskiego.
Wino próbowałyśmy kupując je w "sklepikach" tzw. wino na rozlew, które było nalewane na miejscu do butelek :)
Twierdza, warta oglądania, bilecik kupujesz i bezkres wzgórza i murów przed Tobą. Średniowieczna twierdza, najlepiej zachowany zabytek z czasów rozkwitu Republiki Genueńskiej. Powstała w 1365 po przejęciu terenów od Wenecjan (klik wikipedia.org) "Forteca została wzniesiona w latach 1381-1430. Obszar 29,5 ha otoczono murem o długości 1 kilometra, wysokości 6-8 metrów i grubości 2 metrów".
O twierdzy na blogu: www.apetytnaswiat.pl/twierdza-genuenska
wtorek, 1 lipca 2008
Czatyrdah
Ałuszta ------> Angarskaja pierewał -------> Czatyrdah --------> Ałuszta
Ech, Mickiewicz. Sonety Krymskie. Czatyrdah.
Jedziemy trajdkiem na przełęcz Angarską i stąd pieszo na górę. Jest godzina 8:15. Szlak nie jest zbyt dobrze oznaczony, ale w przewodniku był dobrze opisany. Wybrałyśmy wersję łatwiejszą (żółty) i to był błąd, bo zaczęłyśmy się oddalać od góry. Wracamy przez las kierując się na górę. Wkrótce docieramy do szlaku czerwonego. Po drodze mijamy "kłady" i grupkę dzieciaków oraz kilkoro wędrowniczków. Zdrastwujtie, hello a może dzień dobry - dzień dobry. Spotykamy Polaków :)
Dochodzimy na górę, zaczyna psuć się pogoda, pokapuje deszczyk, ale tylko przelotny.
Na górze jesteśmy o 12 (marsz nie był szybki, tym bardziej, że trafiałyśmy na polanki z poziomkami, mniam, i trochę błądziłyśmy).
Góra przypomina stół, namiot lub śpiącego olbrzyma :))) Widok przepiekany, tym bardziej, że wokoło mnóstwo kwiatów i różnego rodzaju traw. Wiosna. Kolorowo. Bezkresnie.
I teraz dylemat, iść dalej czy wracać bo zbierają się chmury. Wracamy. Jesteśmy na dole po około 1,45 min.
Wchodzimy do turbazy, wypijamy piwo i zjadamy po lodzie - nagroda :).
Ech, Mickiewicz. Sonety Krymskie. Czatyrdah.
Jedziemy trajdkiem na przełęcz Angarską i stąd pieszo na górę. Jest godzina 8:15. Szlak nie jest zbyt dobrze oznaczony, ale w przewodniku był dobrze opisany. Wybrałyśmy wersję łatwiejszą (żółty) i to był błąd, bo zaczęłyśmy się oddalać od góry. Wracamy przez las kierując się na górę. Wkrótce docieramy do szlaku czerwonego. Po drodze mijamy "kłady" i grupkę dzieciaków oraz kilkoro wędrowniczków. Zdrastwujtie, hello a może dzień dobry - dzień dobry. Spotykamy Polaków :)
Dochodzimy na górę, zaczyna psuć się pogoda, pokapuje deszczyk, ale tylko przelotny.
Na górze jesteśmy o 12 (marsz nie był szybki, tym bardziej, że trafiałyśmy na polanki z poziomkami, mniam, i trochę błądziłyśmy).
Góra przypomina stół, namiot lub śpiącego olbrzyma :))) Widok przepiekany, tym bardziej, że wokoło mnóstwo kwiatów i różnego rodzaju traw. Wiosna. Kolorowo. Bezkresnie.
I teraz dylemat, iść dalej czy wracać bo zbierają się chmury. Wracamy. Jesteśmy na dole po około 1,45 min.
Wchodzimy do turbazy, wypijamy piwo i zjadamy po lodzie - nagroda :).
poniedziałek, 30 czerwca 2008
Japońską kolejką i w pałacu Pana Kleksa
Dzisiaj miałyśmy się rozdzielić. Ja do Jałty, dziewczyny na Czatyrdach. Z
powodu burzy nad Czatyrdachem dziewczyny przyjechały do mnie do Jałty.
Jedziemy na Aj Petri. Na górę Św. Piotra wjeżdża kolejka linowa. Ciekawa podróż.
Szczególnie końcówka, jest fajnie. Na górze przywitało nas miasteczko namiotów z pamiątkami, jedzeniem, zwierzakami, (konie i wielbłądy na przejażdżki).
Wystarczy odejść trochę dalej i ...roztaczają się przepiękne widoki. Ach nacieszyć oczy. Góry i morze. Pięknie.
Wracamy pod stację kolejki. Zaczepia nas kierowca busika, zbierający komplet do auta. Targowanie i obiecuje nas zwieźć: do miejsca widokowego, i wodospadu Uczan-Su a na koniec do Ałupki.
Miejsce widokowe - pomiędzy drzewami rozciągnięty sznurek, stoi samochód i dwójka młodych ludzi sprzedaje bilety na wejście do lasu, a później na skałę skąd roztacza się widok ... na to co mamy widoczne przy przystanku busa:)))
Jedziemy na Aj Petri. Na górę Św. Piotra wjeżdża kolejka linowa. Ciekawa podróż.
Szczególnie końcówka, jest fajnie. Na górze przywitało nas miasteczko namiotów z pamiątkami, jedzeniem, zwierzakami, (konie i wielbłądy na przejażdżki).
Wystarczy odejść trochę dalej i ...roztaczają się przepiękne widoki. Ach nacieszyć oczy. Góry i morze. Pięknie.
Wracamy pod stację kolejki. Zaczepia nas kierowca busika, zbierający komplet do auta. Targowanie i obiecuje nas zwieźć: do miejsca widokowego, i wodospadu Uczan-Su a na koniec do Ałupki.
Miejsce widokowe - pomiędzy drzewami rozciągnięty sznurek, stoi samochód i dwójka młodych ludzi sprzedaje bilety na wejście do lasu, a później na skałę skąd roztacza się widok ... na to co mamy widoczne przy przystanku busa:)))
kolejka na Aj Petri |
niedziela, 29 czerwca 2008
Jałta i Jaskółcze Gniazdo
Śniadanko i kawka. Idziemy na dworzec w Ałuszcie i trolejbusem jedziemy do Jałty.
Ul. Kijewską dochodzimy do portu. Kolejny Lenin, tym razem patrzący w morze i
w otoczeniu palm. Mamy spacerek wzdłuż morza. W jednym z wielu stoisk oferujących rejsy kupujemy bilety na rejs-wycieczkę do
Jaskółczego Gniazda i powrót (rejs 40 UAH + 5 UAH bilet na wejście do Jaskółczego Gniazda). Płyniemy do Gniazda, tam mamy 1
godz. na zwiedzanie. Szybki marsz na górę. Na końcu kamiennych schodów
stoi kilku osiłków- bileterów(?) i sprzedaje bilety, po 5 UAH, na zwiedzanie
Zamku. Nie zwiedzamy wnętrza zamku oraz mamy już bilety czyli możemy przejść dalej. Oglądamy zamek (teraz restauracja),
obchodzimy go w około. Wchodzimy na skałę obok, na której rośnie
drzewko obwieszone wstążeczkami - miejsce modlitw (wstążeczki można
kupić na straganie poniżej). Kilka zdjęć i szybko z powrotem, aby zdążyć i wrócić
statkiem :)
port w Jałcie |
sobota, 28 czerwca 2008
II baza noclegowo wypadowa: Ałuszta
Z Eupatorii jedziemy do Symferopola a stąd trolejbusem do Ałuszty.
Na dworcu w Ałuszcie gdy wysiadamy z trajdka dopada nas grupa kobiet oferując noclegi. Wpadamy w sidła dwóch młodych. Oprowadzają nas po różnych domach, w pobliżu dworca. W pewnym momencie one zirytowane, że marudzimy, my zirytowane, że nas ponaglają rozstajemy się. Zaczynamy szukać na własną rękę... i mamy fajne miejsce. Nie najtańsze, (nocleg 160 UAH za 3 os/noc) ale nowiutkie mieszkanie i na piętrze, z balkonem.
Najtańsze noclegi można znaleźć na parterze, w pokojach bez okien i gdzie toaleta jest na zewnątrz. Fajnie taki nocleg wygląda; małe podwóreczko, nad głowami wije się winogron a po bokach drzwi do pokoików, do WC lub do prysznica.
Po zakwaterowaniu idziemy na zwiedzanie. Ałuszta nie jest duża. Kluczymy uliczkami i docieramy do cerkwi (ładna) oraz do twierdzy Ałuston ;) czyli zdjęcie poniżej. Kupujemy coś do picia i idziemy na nadmorski deptak pełen straganów. Łał, czego tu nie ma, jest chyba wszystko :)
Na dworcu w Ałuszcie gdy wysiadamy z trajdka dopada nas grupa kobiet oferując noclegi. Wpadamy w sidła dwóch młodych. Oprowadzają nas po różnych domach, w pobliżu dworca. W pewnym momencie one zirytowane, że marudzimy, my zirytowane, że nas ponaglają rozstajemy się. Zaczynamy szukać na własną rękę... i mamy fajne miejsce. Nie najtańsze, (nocleg 160 UAH za 3 os/noc) ale nowiutkie mieszkanie i na piętrze, z balkonem.
Najtańsze noclegi można znaleźć na parterze, w pokojach bez okien i gdzie toaleta jest na zewnątrz. Fajnie taki nocleg wygląda; małe podwóreczko, nad głowami wije się winogron a po bokach drzwi do pokoików, do WC lub do prysznica.
Po zakwaterowaniu idziemy na zwiedzanie. Ałuszta nie jest duża. Kluczymy uliczkami i docieramy do cerkwi (ładna) oraz do twierdzy Ałuston ;) czyli zdjęcie poniżej. Kupujemy coś do picia i idziemy na nadmorski deptak pełen straganów. Łał, czego tu nie ma, jest chyba wszystko :)
piątek, 27 czerwca 2008
Półwysep Tarchankut - Olieniowka
Półwysep Tarchankut.
Jesteśmy dość blisko do niego, jest tam plaża, tak więc musimy zobaczyć.
Rankiem jedziemy do
Cziernomorskoje. Plan jest taki, że trochę zwiedzamy i trochę leżymy na plaży. Tylko, my
planów się nie trzymamy. Cziernomorskoje - miasto było bardzo rozkopane, czyli
wkrótce będą tu piękne ulice :)
Plaża cziernomorskaja była bardzo brudna i zatłoczona. W środku miasta stoi Lenin.
czwartek, 26 czerwca 2008
Bakczysaraj - Pałac Chana i Skalne Miasto
Rano wsiadamy w marszrutkę, jedziemy na dworzec a stąd autobusem jedziemy do Bakczysaraju.
Na dworcu w Bakczysaraju kupujemy bilety powrotne. Tu też łapiemy marszrutkę i pytamy kierowcę o Chanskij Dworiec, tak, jedzie. Jedziemy z nim do Pałacu Chana.
Zwiedzamy kompleks pałacowy z czytaniem przewodników, mamy dwa. Do Wielkiego Meczetu Chan-Dżami nie wchodzimy, jesteśmy kobietami i źle ubranymi. Zaglądamy tylko i pstrykamy zdjęcia.
Przez Poselskie Wrota wchodzimy do Sali Dywanów a później na Dziedziniec Fontan. Robimy sobie zdjęcia pod Fontanną Łez i idziemy do haremu oraz pozostałych miejsc opisanych w przewodnikach. W Chańskich Ogrodach jest fontanna, którą macała idąca przed nami wycieczka. Nie dosłyszałyśmy dlaczego ją macali, ale pomacałyśmy i my :)
...zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia...
Po wyjściu z kompleksu pałacowego kupujemy czieburieki i coś bardzo słodkiego (ciasto-faworkowe z miodem i czymś).
Na dworcu w Bakczysaraju kupujemy bilety powrotne. Tu też łapiemy marszrutkę i pytamy kierowcę o Chanskij Dworiec, tak, jedzie. Jedziemy z nim do Pałacu Chana.
Zwiedzamy kompleks pałacowy z czytaniem przewodników, mamy dwa. Do Wielkiego Meczetu Chan-Dżami nie wchodzimy, jesteśmy kobietami i źle ubranymi. Zaglądamy tylko i pstrykamy zdjęcia.
Przez Poselskie Wrota wchodzimy do Sali Dywanów a później na Dziedziniec Fontan. Robimy sobie zdjęcia pod Fontanną Łez i idziemy do haremu oraz pozostałych miejsc opisanych w przewodnikach. W Chańskich Ogrodach jest fontanna, którą macała idąca przed nami wycieczka. Nie dosłyszałyśmy dlaczego ją macali, ale pomacałyśmy i my :)
...zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia...
Po wyjściu z kompleksu pałacowego kupujemy czieburieki i coś bardzo słodkiego (ciasto-faworkowe z miodem i czymś).
środa, 25 czerwca 2008
Sewastopol
Ranek. Dzisiaj wycieczka do Sewastopola.
Najprostszy sposób: jedziemy marszrutką na dworzec autobusowy i kupujemy bilety do Sewastopola.
Autobusem dojeżdżamy do Sjewiernaja Strona, kupujemy bilety powrotne. Tyle się naczytałyśmy w przewodnikach o trudnościach z kupnem biletów powrotnych, że kupujemy je tuż po przyjeździe w dane miejsce :)
Najprostszy sposób: jedziemy marszrutką na dworzec autobusowy i kupujemy bilety do Sewastopola.
Autobusem dojeżdżamy do Sjewiernaja Strona, kupujemy bilety powrotne. Tyle się naczytałyśmy w przewodnikach o trudnościach z kupnem biletów powrotnych, że kupujemy je tuż po przyjeździe w dane miejsce :)
wtorek, 24 czerwca 2008
I baza noclegowo-wypadowa: Eupatoria
Po przedpołudniowym zwiedzaniu (bardziej było to przejście) Symferopola i
nieudanych próbach znalezienia noclegu (tu miała być nasza baza
wypadowa) jedziemy pociągiem do Eupatorii - 5 UAH
Pociąg rewelacja, mały sklep, każdy czymś handluje, słodyczami, chustami, biżuterią itp :) Gdy dziewczyny poszły szukać WC, zaczepia mnie miła kobieta i proponuje nocleg :) Przezornie odpowiadam, że muszę się naradzić. Po naradzie :) W Eupatorii zaprowadziła nas do innej kobiety, skasowała za pośrednictwo i papa. A my mamy już gdzie mieszkać.
Pokoik dla 3 sztuk z dostępem do łazienki i kuchni (20$ za pokój/noc)
Mamy stad niedaleko do plaży i do marszrutki :)
Pociąg rewelacja, mały sklep, każdy czymś handluje, słodyczami, chustami, biżuterią itp :) Gdy dziewczyny poszły szukać WC, zaczepia mnie miła kobieta i proponuje nocleg :) Przezornie odpowiadam, że muszę się naradzić. Po naradzie :) W Eupatorii zaprowadziła nas do innej kobiety, skasowała za pośrednictwo i papa. A my mamy już gdzie mieszkać.
Pokoik dla 3 sztuk z dostępem do łazienki i kuchni (20$ za pokój/noc)
Mamy stad niedaleko do plaży i do marszrutki :)
poniedziałek, 23 czerwca 2008
Krym tuż, tuż
Podróż z Lwowa do Symferopola trwa ponad 24 godziny. Jechałyśmy tzw."kupe",
przedział 4 osobowy (pościel w cenie biletu). Prowadniczka na początku
podróży zebrała bilety i oddała na miejscu.
Toalety były zamykane przed postojami, gorąca woda "z samowara" dostępna przez całą podróż, po korytarzu kręciło się nie wielu pasażerów (wszyscy w kapciach:).
Gdy pociąg się zatrzymywał, wyglądałyśmy z pociągu i szukałyśmy opisywanych w przewodnikach babuszek, które sprzedają jedzenie (czieburieki, piwo i takie inne). Nasza ciekawość została zaspokojona u kresu podróży. Pociąg się zatrzymał i .... kupiłyśmy czieburieki, czereśnie i piwo. Wszystko mniam!!!
Do Simferopola dotarłyśmy około 22 i tu niespodzianka. W przewodnikach było info o mnogości babuszek czekających na turystów z super kwatirami, a tu nikogo takiego nie ma. Są tylko taksówkarze. Jeden z nich (na oko porządny człek) zaoferował, że zawiezie nas do hotelu. Taniutko, tylko 100 UAH. Odezwała się w nas żyłka hazardzistek, za 50 UAH? OK i tak przepłaciłyśmy :)
Noc w Hotelu Sportowym, pokój 3 osobowy-180 UAH/noc. Karaluchów nie było, bo wybiłyśmy:)
Toalety były zamykane przed postojami, gorąca woda "z samowara" dostępna przez całą podróż, po korytarzu kręciło się nie wielu pasażerów (wszyscy w kapciach:).
Gdy pociąg się zatrzymywał, wyglądałyśmy z pociągu i szukałyśmy opisywanych w przewodnikach babuszek, które sprzedają jedzenie (czieburieki, piwo i takie inne). Nasza ciekawość została zaspokojona u kresu podróży. Pociąg się zatrzymał i .... kupiłyśmy czieburieki, czereśnie i piwo. Wszystko mniam!!!
Do Simferopola dotarłyśmy około 22 i tu niespodzianka. W przewodnikach było info o mnogości babuszek czekających na turystów z super kwatirami, a tu nikogo takiego nie ma. Są tylko taksówkarze. Jeden z nich (na oko porządny człek) zaoferował, że zawiezie nas do hotelu. Taniutko, tylko 100 UAH. Odezwała się w nas żyłka hazardzistek, za 50 UAH? OK i tak przepłaciłyśmy :)
Noc w Hotelu Sportowym, pokój 3 osobowy-180 UAH/noc. Karaluchów nie było, bo wybiłyśmy:)
piątek, 20 czerwca 2008
Krym? Jeszcze zwiedzimy Lwów.
Nie wiem, kto wpadł na pomysł wyprawy na Krym, ale pomysł zrealizowałyśmy :)
Wśród naszych znajomych, każdy znał kogoś kto tam był. A jak był to poleca, a jak poleca to może... Ostatecznie na wyjazd zdecydowałyśmy się we trzy :)
We dwie wystartowałyśmy autobusem z W-wy Zachodniej (pomimo, ze miałyśmy wpisany numer miejsca na bilecie, nie znaczyło to, że są one nam przypisane, a na zachodniej można było coś jeszcze sobie wybrać). W-wa Stadion dosiada się trzecia i witaj przygodo! Autobus pełen pasażerów.
Rano ok 7 jesteśmy we Lwowie.
cena biletu 75 PLN
Na granicy przesuwamy zegarki i około 7 dojeżdżamy na miejsce. Tu czeka na nas nasza przewodniczka. Hurra, cały dzień we Lwowie.
My zajrzałyśmy na lotnisko... na kawę. Ciekawy budynek. Później "prospekt Swobody" - pomnik Mickiewicza i hotel Żorż, pomnik T. Szewczenki i na końcu podziwiamy operę - zwiedzanie tylko w określonych godzinach. Jesteśmy w/pod: Cerkiew Uspieńska, Cerkiew Wniebowzięcia NMP i kaplica Bolimów, na Rynku, Czarna Kamienica, Pałac Lubomirskich i wiele innych miejsc. Obok Kościoła Dominikanów jest pomnik Nikifora.
Wśród naszych znajomych, każdy znał kogoś kto tam był. A jak był to poleca, a jak poleca to może... Ostatecznie na wyjazd zdecydowałyśmy się we trzy :)
We dwie wystartowałyśmy autobusem z W-wy Zachodniej (pomimo, ze miałyśmy wpisany numer miejsca na bilecie, nie znaczyło to, że są one nam przypisane, a na zachodniej można było coś jeszcze sobie wybrać). W-wa Stadion dosiada się trzecia i witaj przygodo! Autobus pełen pasażerów.
Rano ok 7 jesteśmy we Lwowie.
cena biletu 75 PLN
Na granicy przesuwamy zegarki i około 7 dojeżdżamy na miejsce. Tu czeka na nas nasza przewodniczka. Hurra, cały dzień we Lwowie.
My zajrzałyśmy na lotnisko... na kawę. Ciekawy budynek. Później "prospekt Swobody" - pomnik Mickiewicza i hotel Żorż, pomnik T. Szewczenki i na końcu podziwiamy operę - zwiedzanie tylko w określonych godzinach. Jesteśmy w/pod: Cerkiew Uspieńska, Cerkiew Wniebowzięcia NMP i kaplica Bolimów, na Rynku, Czarna Kamienica, Pałac Lubomirskich i wiele innych miejsc. Obok Kościoła Dominikanów jest pomnik Nikifora.
czwartek, 13 marca 2008
Zamek w Vincennes
ostatni dzień w Paryżu
W 1150 Ludwik VII nakazał budowę w lesie Vincennes domu, w którym mógłby odpoczywać po polowaniach. Było to ulubione miejsce rozrywek i wypoczynku królów francuskich. Później rozbudowane przez Filipa II Augusta i Ludwika IX, stało się okazałym dworem obronnym. Zamek Vincennes czasowo mieścił też relikwie korony cierniowej, zanim przeniesiono je do Sainte Chapelle. Karol V szczególnie polubił ten budynek, nakazał jego rozbudowę i przeniósł tam swoją oficjalną bibliotekę. To w czasie tych prac obiekt przybrał formę typowego późnośredniowiecznego zamku, otrzymał też swoją najsłynniejszą część - donżon.
W XVIII wieku zamek przekształcono najpierw na manufakturę porcelany, następnie na więzienie stanu. Wśród osadzonych byli markiz de Sade, Denis Diderot oraz Mirabeau, a w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej głównie zakonnice i zakonnicy, którzy odmówili przysięgi na wierność państwu. W 1796 rozlokowano tam fabrykę broni, koszary i arsenał. W późniejszych latach zamek znowu był więzieniem: przetrzymywano tam republikańskich spiskowców w czasach monarchii lipcowej oraz wrogich Napoleonowi III byłych deputowanych do Zgromadzenia Narodowego w 1851.
W 1150 Ludwik VII nakazał budowę w lesie Vincennes domu, w którym mógłby odpoczywać po polowaniach. Było to ulubione miejsce rozrywek i wypoczynku królów francuskich. Później rozbudowane przez Filipa II Augusta i Ludwika IX, stało się okazałym dworem obronnym. Zamek Vincennes czasowo mieścił też relikwie korony cierniowej, zanim przeniesiono je do Sainte Chapelle. Karol V szczególnie polubił ten budynek, nakazał jego rozbudowę i przeniósł tam swoją oficjalną bibliotekę. To w czasie tych prac obiekt przybrał formę typowego późnośredniowiecznego zamku, otrzymał też swoją najsłynniejszą część - donżon.
W XVIII wieku zamek przekształcono najpierw na manufakturę porcelany, następnie na więzienie stanu. Wśród osadzonych byli markiz de Sade, Denis Diderot oraz Mirabeau, a w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej głównie zakonnice i zakonnicy, którzy odmówili przysięgi na wierność państwu. W 1796 rozlokowano tam fabrykę broni, koszary i arsenał. W późniejszych latach zamek znowu był więzieniem: przetrzymywano tam republikańskich spiskowców w czasach monarchii lipcowej oraz wrogich Napoleonowi III byłych deputowanych do Zgromadzenia Narodowego w 1851.
środa, 12 marca 2008
nekropolia i stadion narodowy :)
Po kawce, ze stacji Pl. Clichy jedziemy do dzielnicy Saint Denis . Jest tu Bazylika i stadion narodowy. Basilique Saint Denis to nekropolia królów francuskich. W sarkofagach, często zdobionych rzeźbami, pochowani zostali wszyscy (oprócz 4 :) monarchowie francuscy rządzący od X w do 1789.
Sacré-Coeur
Rankiem schodzimy na śniadanie, samoobsługa, dostajemy sztućce, kubek na coś do picia z automatu (kawa, herbata lub kakao), mini bagietkę a na stołach jest masło i dżem. Jeżeli chcemy coś innego - przynosimy to ze sobą :)
Pogoda w dniu dzisiejszym jest ładniejsza ;) Wsiadamy w metro i zaczynamy kolejny dzień zwiedzania. Ze stacji metra Anvers idziemy uliczkami w górę, cały czas widzimy Bazylikę. Na schodach zaczepiają nas młodzi ludzie próbując zawiązać na naszych nadgarstkach sznurki, nie udało im się. Z tego co wiem, wykupne kosztuje kilka EUR :)
Sacré Coeur, Basilique (Bazylika Serca Jezusowego). Wznosi się na najwyższym wzgórzu Montmartru, a jej wierzchołek jest – po wieży Eiffla – najwyższym punktem Paryża. Kopuła główna bazyliki ma wysokość 83 metry, a budowla usytuowana jest na liczącym 130 m wzgórzu. Świątynia ma ok. 100 m długości i 50 m szerokości. Doskonale widoczna niemal z wszystkich części miasta jest świetnym znakiem orientacyjnym, od blisko stu lat stanowi także obowiązkowy punkt w zwiedzaniu Paryża. Doskonałą widoczność bazyliki powiększa gatunek granitu, z którego ją wykonano – bieleje on z czasem, na skutek zetknięcia z powietrzem.
Pogoda w dniu dzisiejszym jest ładniejsza ;) Wsiadamy w metro i zaczynamy kolejny dzień zwiedzania. Ze stacji metra Anvers idziemy uliczkami w górę, cały czas widzimy Bazylikę. Na schodach zaczepiają nas młodzi ludzie próbując zawiązać na naszych nadgarstkach sznurki, nie udało im się. Z tego co wiem, wykupne kosztuje kilka EUR :)
Sacré Coeur, Basilique (Bazylika Serca Jezusowego). Wznosi się na najwyższym wzgórzu Montmartru, a jej wierzchołek jest – po wieży Eiffla – najwyższym punktem Paryża. Kopuła główna bazyliki ma wysokość 83 metry, a budowla usytuowana jest na liczącym 130 m wzgórzu. Świątynia ma ok. 100 m długości i 50 m szerokości. Doskonale widoczna niemal z wszystkich części miasta jest świetnym znakiem orientacyjnym, od blisko stu lat stanowi także obowiązkowy punkt w zwiedzaniu Paryża. Doskonałą widoczność bazyliki powiększa gatunek granitu, z którego ją wykonano – bieleje on z czasem, na skutek zetknięcia z powietrzem.
wtorek, 11 marca 2008
Paryż nocą
Spacerujemy po Champs Elysses. Około 19 następuje przegrupowanie. Połowa jedzie na kolację a „mniejsza” połowa na dalsze zwiedzanie. Jestem w „mniejszej” połowie.
Jedziemy na Pola Marsowe. Gdy wychodzimy z metra jest już ciemno. Przed nami po lewej stronie fasada Ecole Militaire. Jednym ze studentów był (tylko przez rok) młody podporucznik artylerii Napoleon Bonaparte. Przed szkołą rozległy teren Pól Marsowych. Dawny poligon kadetów pobliskiej Szkoły Wojskowej obecnie został przekształcony w park w stylu francuskim. Przed nami majestatyczna sylwetka Wieży Eiffla.
Z przewodnika - "Tour Eiffel usytuowana na zachodnim krańcu Pola Marsowego ażurowa konstrukcja, zaprojektowana i wykonana pod nadzorem architekta Gustawa Aleksandra Eiffla, powstała dla uświetnienia światowej wystawy, która odbywała się w Paryżu w 1889 r., a zarazem – dla uczczenia stulecia Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Wykonano ją z 15.000 prefabrykowanych elementów stalowych spojonych 2,5 milionami nitów. Budowa trwała 27 miesięcy, a wykonywało ją 300 robotników. Każdy z elementów zaprojektowany był osobno i już w fabryce oznaczony specjalnym symbolem miejsca, do którego pasował. Pomysłodawcą formy wieży był współpracownik Eiffla, Maurice Koechlin, a głównym powodem, dla którego wybrano ażurowość konstrukcji była – z jednej strony – projektowana tymczasowość budowli, z drugiej – problem, by smukła wieża stawiała jak najmniejszy opór podmuchom wiatru - wysokość 320,75 m. "
Jest prawie 21:00, a pod wieżą tłum ludzi i „kilometrowa” kolejka do kas. Odpuszczamy, nie stoimy (trzeba zostawić sobie coś na następną wizytę w Paryżu).
Jedziemy na Pola Marsowe. Gdy wychodzimy z metra jest już ciemno. Przed nami po lewej stronie fasada Ecole Militaire. Jednym ze studentów był (tylko przez rok) młody podporucznik artylerii Napoleon Bonaparte. Przed szkołą rozległy teren Pól Marsowych. Dawny poligon kadetów pobliskiej Szkoły Wojskowej obecnie został przekształcony w park w stylu francuskim. Przed nami majestatyczna sylwetka Wieży Eiffla.
Z przewodnika - "Tour Eiffel usytuowana na zachodnim krańcu Pola Marsowego ażurowa konstrukcja, zaprojektowana i wykonana pod nadzorem architekta Gustawa Aleksandra Eiffla, powstała dla uświetnienia światowej wystawy, która odbywała się w Paryżu w 1889 r., a zarazem – dla uczczenia stulecia Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Wykonano ją z 15.000 prefabrykowanych elementów stalowych spojonych 2,5 milionami nitów. Budowa trwała 27 miesięcy, a wykonywało ją 300 robotników. Każdy z elementów zaprojektowany był osobno i już w fabryce oznaczony specjalnym symbolem miejsca, do którego pasował. Pomysłodawcą formy wieży był współpracownik Eiffla, Maurice Koechlin, a głównym powodem, dla którego wybrano ażurowość konstrukcji była – z jednej strony – projektowana tymczasowość budowli, z drugiej – problem, by smukła wieża stawiała jak najmniejszy opór podmuchom wiatru - wysokość 320,75 m. "
Jest prawie 21:00, a pod wieżą tłum ludzi i „kilometrowa” kolejka do kas. Odpuszczamy, nie stoimy (trzeba zostawić sobie coś na następną wizytę w Paryżu).
Paryż
Luty w Polsce jaki jest, każdy wie. Nudząc się w sobotni dzień poszukałam tanich lotów. Tanio można było lecieć do Monachium i do Paryża. W Monachium byłam już kilka razy, wiec padło na Paryż.
W internecie znalazłam "Przewodnik po Paryżu", autor MACIEJ PINKWART. Polecam.
http://www.pinkwart.pl/paris/paris.htm
Poczytałam i z niego korzystaliśmy na miejscu, z niego są zaczerpnięte opisy miejsc, które odwiedziliśmy. Nie udało nam się, w tak krótkim czasie, zobaczyć wszystkich opisanych miejsc, ale...
Start - lotnisko Etiuda :) jest nas siedmioro podróżników :)
Dolecieliśmy o 8:25 na lotnisko w Beauvais. Teraz tylko godzinkę autobusem (według przewodnika, w rzeczywistości było około 2 godzinki) i Paryż wita nas.
autobus dojeżdża na plac przy hotelu obok jest stacja metra Porte Maillot
Teraz metrem nr 1 z Porte Maillot do Basitlle, przesiadka w 8 i już jesteśmy na Ledru-Rollin. Idziemy do Auberge Internationale des Jeunes na 10, rue Trousseau.
(15 EUR/noc ze śniadaniem :)
Formalności, zostawiamy bagaże i ….pada, ale nam to nie przeszkadza, przeciez wsiadamy w metro... (kupiliśmy bilety jednodniowe:)
Popaduje deszczyk. Z hostelu idziemy do placu Bastille. Kolumna na środku placu, 52-metry, wieńczy ją złocony “Geniusz Wolności”. Po lewej supernowoczesny budynek Opery wybudowanej w miejscu dawnego Dworca Bastylii.
Subskrybuj:
Posty (Atom)